witoldrepetowicz witoldrepetowicz
520
BLOG

Odwieczny "Drang nach Osten?"

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

 

Postrzeganie historii stosunków polsko-niemieckich jako „nieustannej” agresji Niemiec na Polskę delikatnie mówiąc mija się z prawdą. Na wstępie jednak chciałbym zaznaczyć, iż nie ma to większego znaczenia na obecne relacje polsko-niemieckie. Ten tekst nie jest o pani Steinach i niemieckim rewizjonizmie historycznym ostatnich lat odnoszącym się do okresu II wojny światowej, który jest faktem. Jednak historia Polski nie zaczęła się w roku 1772 i nie skończyła w 1945 i choć krzywdy wyrządzone Polsce przez Niemców w tym okresie są ogromne to jest to okres zaledwie 173 lat z ponad 1000 letniej historii stosunków obu państw.

Fakt, zacząć trzeba od najazdu margrabiego saskiego Hodona i wygranej przez Mieszka I bitwy pod Cedynią. I tu dochodzimy do pierwszego nieporozumienia. Otóż trzeba pamiętać, iż Niemcy były złożone z różnych państw prowadzących politykę, w różnych okresach, mniej lub bardziej niezależną od króla Niemiec, będącego często również cesarzem. W skład cesarstwa wchodziły też państwa nieniemieckie np. Czechy od 1085 r. i całkiem nieźle na tym wychodziły, mając duży wpływ na sprawy wewnątrzcesarskie łącznie z elekcją cesarza. Kraje te wojowały lub wchodziły w sojusze nie tylko z ościennymi krajami (nie tylko na wschodzie) ale również ze sobą nawzajem oraz z cesarzem. Dlatego rozpoczynanie opisu historii stosunków polsko-niemieckich od konfliktu państwa Polan z Marchią Wschodnią jest nieporozumieniem, gdyż dotyczył on rywalizacji w podboju pogańskich plemion połabskich czy pomorskich. Raczej należałoby zacząć od relacji księcia Polan z cesarzem. Fakt, iż Mieszko płacił cesarzowi Ottonowi I trybut nie był przejawem uzależnienia Polski od Niemiec, wręcz przeciwnie. Tę mądrą decyzję Mieszko sam podjął rozumiejąc realia ówczesnej Europy, która była zbudowana na zasadach relacji senior-wasal. Podporządkowanie cesarzowi, któremu podlegały również Włochy i Czechy, chroniło rodzące się państwo przed próbą podporządkowania przez któregoś z niemieckich możnych.

Początek stosunków polsko-niemieckich należy zatem zacząć od faktu określenia Mieszka I mianem amicus imperatoris i włączenia się naszego pierwszego władcy w życie wewnętrzne cesarstwa jako jeden z ważniejszych podmiotów. To właśnie, zależność od cesarza, było powodem szybkiej kariery monarchii wczesnopiastowskiej, wzrostu jej znaczenia, czego nie można powiedzieć o innych państwach słowiańskich – połabskich czy ruskich. Świadczy o tym kolejny akord wczesnych relacji piastowsko-niemieckich tj. zjazd gnieźnieński i uznanie Polski przez cesarza Ottona III jako jednego z filarów cesarstwa. Należy przy tym pamiętać, iż zależność Polski od cesarstwa była w tym czasie całkowicie logiczna i korzystna dla Polski, nie oznaczając bynajmniej podporządkowania jej Niemcom.

Pierwszy konflikt Polski z Niemcami zaczął się w 1002 r. i był efektem nie tyle agresywnej polityki niemieckiej co wręcz przeciwnie – agresywnej polityki naszego władcy – Bolesława Chrobrego. Fakt, że był to władca wybitny, za którego panowania Polska stała się potężnym krajem, nie zmienia faktu, iż to on doprowadził do konfliktu z Henrykiem II. Co więcej konflikt ten był błędem i to nie w efekcie tego konfliktu Bolesław na koniec swego życia ozdobił swoje skronie koroną. To w efekcie tego konfliktu stało się to tak późno. Henryk II nie miał planów podboju Polski, jakiegokolwiek Drang nach Osten. To było raczej Drang nach Westen Bolesława Chrobrego, w którym nieco przeliczył swe siły. Po samowolnym zajęciu Miśni, Milska i Łużyc, a następnie objęciu władzy w Czechach Henryk II był skłonny zaakceptować te nabytki Bolesława, jednakże Chrobry nie chciał płacić trybutu z Czech. To był ogromny błąd, gdyż na tym etapie rodzenia się państwowości możliwa była integracja terenów plemiennych Polski, Czech i Łużyc w jeden potężny słowiański organizm państwowy, którego władca byłby królem i jednym z najpotężniejszych podmiotów cesarstwa. Być może otworzyłoby to nawet Piastom drogę do korony cesarskiej. A tymczasem zdobycze Chrobrego okazały się kruche i wkrótce po jego śmierci doszło do dezintegracji państwa piastowskiego, a wręcz niewiele brakowało a przestałoby ono istnieć. Przetrwało tylko dzięki… Niemcom.

Małżeństwo syna Bolesława Chrobrego z Rychezą Lotaryńską to kolejny dowód na to jak Niemcy traktowali Polskę – jako bardzo ważnego sojusznika. Dzięki temu małżeństwu prawnuk pogańskiego księcia plemiennego Kazimierz Odnowiciel poprzez swoją bakę ze strony matki stał się potomkiem imperialnych rodów Niemiec i Bizancjum. W dodatku był blisko spokrewniony z nową panującą dynastia salicką i dzięki temu, po buntach i rozbiciu terytorialnym jakie nastąpiło po śmierci Mieszka II, to właśnie dzięki wsparciu niemieckiemu, cesarza Henryka III, Kazimierz powrócił do Polski i nasz kraj nie przestał istnieć.

W późniejszych latach jeszcze tylko 3 razy cesarz niemiecki najeżdżał polskie ziemie. Pierwszy raz w 1009 roku i był to chyba jedyna wojna z cesarstwem wynikająca z zasadniczej rozbieżności interesów i próbą osłabienia naszego kraju przez Henryka V. Kolejne 2 wyprawy odbyły się na nasze własne życzenie – w 1146 r. Konrad III a w 1157 r. Fryderyk Barbarossa najechał na Polskę w wyniku usilnych starań wygnanego z Polski, prawowitego władcy Władysława II, blisko spowinowaconego z kolejną dynastią cesarską przez swoja małżonkę Agnieszkę. Od 1157 r. do pierwszego rozbioru Polski czyli przez przeszło 600 lat wojska cesarskie nie najechały na Polskę. Warto podkreślić, iż ani razu na Polskę nie najechali Habsburgowie (w rozbiorach uczestniczył dom lotaryński, który przyjął nazwisko poprzedniej dynastii), a jedyny konflikt z wojskami polskimi dotyczył spornej elekcji i nieudanej wyprawy arcyksięcia Maksymiliana III po koronę polską w 1588 r. przy czym nie miało to miejsca na ówczesnym terytorium Polski. Inne konflikty Jagiellońsko-Habsburskie dotyczyły wyłącznie rywalizacji imperialnej obu dynastii w Czechach i na Węgrzech. Z drugiej strony warto też pamiętać, iż na 30 polskich królowych aż 8 pochodziło z rodu Habsburgów, a 6 kolejnych z innych rodów niemieckich. Dla porównania – mieliśmy tylko jedną królową pochodzenia ruskiego.

W okresie 1157 – 1772 jedyne konflikty polsko-niemieckie dotyczyły walk polsko-brandenburskich i polsko-krzyżackich. Jeżeli chodzi o Państwo Zakonne to trzeba pamiętać o kilku sprawach: do Polski zostali sprowadzeni przez polskiego władcę Konrada Mazowieckiego, interes ich państwa nie był tożsamy z interesem Niemiec lecz Zakonu jako takiego, ich państwo nie wchodziło w skład Rzeszy Niemieckiej. Ponadto Krzyżacy zabrali bezpośrednio Polsce jedynie ziemię chełmińską i dobrzyńską. Pomorze zajęli bezprawnie ale wcześniej tam byli Brandenburczycy, natomiast w kwestii Prus dopuścili się oszustwa ale nie należały one do Polski, a dopiero później uległy polonizacji dzięki osadnictwu mazowieckiemu w Państwie Krzyżackim. Ponadto od 1309 r. to Zakon był stroną broniącą swoich zdobyczy terytorialnych, które dzięki kolejnym wojnom tracił.

Jeżeli chodzi o Brandenburgię – marchia ta została założona przez Albrechta Niedźwiedzia z dynastii askańskiej w 1157 r. a więc w okresie polskiego rozbicia dzielnicowego. I rzeczywiście, jej powstanie i polityka były przejawem czegoś co można nazwać Drang nach Osten. Ale, te Drang nach Osten tylko incydentalnie było wymierzone w Polskę. Przypomnijmy zresztą fakty. W komunistycznych podręcznikach do historii można było przeczytać jak to wraży Niemcy w XII w. próbowali pod płaszczykiem krucjaty podbijać chrześcijański zresztą Szczecin. Tylko że Pomorze Zachodnie było odrębnym księstwem, tylko chwilowo za Krzywoustego siłą podporządkowanym Polsce. Po wygnaniu Władysława II przez juniorów Pomorze się usamodzielniło, a w krucjacie przeciwko Słowianom połabskim (i Szczecinowi) uczestniczył … jeden z juniorów, książę wielkopolski Mieszko III Stary, który sojusz wielkopolsko-brandenburski w realizacji „Drang nach Osten” przypieczętował wydając swą siostrę Judytę za żonę Ottonowi – synowi i następcy Albrechta Niedźwiedzia. Askańczycy jeszcze nie raz żenili się z Piastównami. Warto też podkreślić iż konflikty polsko-brandenburskie skończyły się ostatecznie w 1370 r. gdy Brandenburgia zajęła Santok i Międzyrzecz, zamki zdobyte zresztą na Brandenburgii przez Kazimierza Wielkiego zaledwie 5 lat wcześniej.

Od 1370 r. do pierwszego rozbioru Polski zachodnia granica Polski nie uległa już zmianie na naszą niekorzyść. To okres 400 lat. W tym czasie zaszły jedynie pewne drobne zmiany graniczne na Śląsku (kupno księstwa Zatorskiego i Oświęcimskiego) oraz na Pomorzu Zachodnim (uzyskanie Lęborka i Bytowa). Konflikty z Brandenburgią zaczęły się wprawdzie już w XVII w. ale nie wynikały one z „Drang nach Osten”. Spolonizowane Prusy po wymarciu spolonizowanej pruskiej linii Hohenzollernów w 1618 r. nasz idiota w koronie: Zygmunt III sam oddał we władanie Hohenzollernom brandenburskim i to że później szukali oni okazji by się uniezależnić od Korony było całkowicie logiczną konsekwencją tego faktu. Ponadto będąc w sojuszu z Habsburgami (Niemcami) trzeba się było liczyć z konfliktem z protestancką Brandenburgią w sojuszu z protestancką Szwecją w okresie wojny trzydziestoletniej. A w konflikty ze Szwedami wpędził nas ten sam idiota na naszym tronie.  

Tak naprawdę to nie stosunki polsko-niemieckie, lecz stosunki polsko-rosyjskie są historią nieustannych wojen i konfliktów, ale to temat na następny wpis. 

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura