witoldrepetowicz witoldrepetowicz
76646
BLOG

1492? Kolumb? Kto i kiedy odkrył Amerykę?

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Kto i kiedy odkrył Amerykę? Odpowiedź z pozoru jest prosta. I to dwojako z pozoru prosta. Pomijając kontrowersyjność pojęcia „odkrycia” Ameryki (o czym na końcu). Każde dziecko wie, bo tak się uczy w szkole, że Amerykę odkrył Krzysztof Kolumb w 1492 r. I tak się uczy mimo, że powszechnie wiadomo już od jakichś 50 lat, że uznawana przez wieki za mityczną krainę, Winlandia, odkryta około 1000 roku przez Leifa Erikssona i wspominana w sagach Wikingów to Nowa Fundlandia i że istniała tam skandynawska osada nazywana dziś L’Anse aux Meadows. Krótko bo krótko ale istniała. Oczywiście stwierdzenie „powszechnie wiadomo” jest pewnym nadużyciem. Jest to bowiem wiedza powszechna ale tylko wśród osób mających wiedzę a ta bynajmniej powszechna nie jest.

Czy to jednak załatwia sprawę? W tym sęk, że NIE. Przejdźmy bowiem do argumentów tych, którzy lekceważą odkrycie Erikssona podkreślając odmienny charakter odkrycia Kolumba. Otóż według tej argumentacji Kolumb nie tylko dopłynął do Ameryki ale założył w niej trwałe osady europejskie, czego nie dokonał Eriksson. I można by się z tym zgodzić, gdyby nie drobny szczegół: że to nieprawda.

Aby zrozumieć złożoność problemu musimy zacząć od powtórki z geografii. Każdy kontynent (przyjmijmy dla uproszczenia, że jest ich 7 gdyż to najbardziej popularny podział, choć budzi wątpliwości) poza swoim terytorium kontynentalnym obejmuje również wyspy znajdujące się na cokole kontynentalnym. Taką wyspą jest na przykład Haiti, ostatnio tak boleśnie doświadczona przez naturę, która była znana kiedyś pod nazwą Hispaniola. To tu w 1492 roku dopłynął Krzysztof Kolumb na swojej Santa Marii. Tutaj też powstała pierwsza osada kolonialna, ale nastąpiło to dopiero w 1496 r.

Jak się to ma do Erikssona? Otóż Eriksson  dopłynął do Nowej Fundlandii około 1000 roku. Nowa Fundlandia jest taka samą amerykańską wyspą jak Haiti. I w dodatku obie wyspy są wyspami północnoamerykańskimi. Różnica jest taka, że założone w 1496 roku Santo Domingo istnieje do dziś, a osada Wikingów przetrwała tylko rok.

Nie, to nie koniec sprawy. Pomijam fakt, iż wciąż nie rozwiązuje to problemu roku odkrycia Ameryki – 1492 czy 1496. Fakt, założenie osady na Haiti, było konsekwencją jej odkrycia w 1492, ale wcale nie musiało się tak skończyć – Kolumb szukał drogi do Indii i złota, a ani jednego ani drugiego na Haiti nie było, nie mówiąc już że nie miał pojęcia co odkrył, kazał przysięgać swoim marynarzom, że Kuba to stały ląd i w dodatku Indie – rewelacyjne „odkrycie”. W chwili gdy w 1506 r. Kolumb oddawał ostatnie tchnienie był wciąż przekonany, iż nie ma żadnego nowego kontynentu, że dopłynął do Indii. W dodatku w 1506 r. poza Karaibami nie istniała jeszcze żadna osada na amerykańskim kontynencie, gdzie wciąż funkcjonowały potężne państwa indiańskie: postklasyczne państwa-miasta Majów na Jukatanie, Imperium Azteków w środkowym Meksyku i Imperium Inków w Ameryce Południowej. O tym Kolumb nie miał zielonego pojęcia. A historia jeszcze nie była rozstrzygnięta.

Ale jest rzecz, która wprowadza znacznie większe zamieszanie. Otóż nie tylko Haiti, Kuba czy Nowa Fundlandia są wyspami północnoamerykańskimi, taką wyspą jest też Grenlandia. I w dodatku, nie ma co do tego żadnych wątpliwości geograficznych. Tymczasem Grenlandia została odkryta przed 985 roku przez Wikingów, a w 985 roku Eryk Rudy założył tu osady które przetrwały do początku XV w. gdy to zmiany klimatyczne spowodowały upadek norweskich kolonii na, jakby na to nie patrzeć, kontynencie amerykańskim. A więc kryterium założenia stałych kolonii na amerykańskim kontynencie zawodzi bo należałoby w takim razie uznać Eryka Rudego za odkrywcę Ameryki (Północnej), a rok ustalić na 985. W żadnym zaś wypadku nie 1492.

Ale mówimy tu cały czas o wyspach. Odrzućmy więc rok 1492. Może Amerykę odkrył jednak Kolumb ale nie w 1492 tylko w 1498 r.? W czasie 3 wyprawy, gdy dopłynął do wybrzeży Ameryki Południowej (terytorium kontynentalnego – dzisiejszej Wenezueli, w okolicach delty Orinoko). I znów mamy problem.

Po pierwsze z sag Wikingów wynika, że choć Leif Erikson założył osadę tylko na wyspie to jednak dopłynął i postawił nogę na stałym lądzie – na półwyspie Labrador. Oczywiście, można pozostać sceptycznym wobec sag, choć istnienie samej Winlandii zostało archeologicznie potwierdzone. W takim wypadku Kolumb nie uczyniłby nic czego przed nim nie uczynił Erikson lub jego ojciec: założył osadę na północnoamerykańskiej wyspie, osada okazała się trwała. I dopłynął do stałego kontynentu. Tyle że Leif północnoamerykańskiego a Kolumb południowoamerykańskiego. I obaj nie mieli pojęcia co odkryli. Sprawa zamknięta? Nie.

Problem polega na tym, że Kolumb i korona hiszpańska nie byli jedynymi żeglarzami płynącymi w tym czasie na zachód. Robili to wówczas również Anglicy i Portugalczycy. I jeżeli uznamy, że musi być coś co odróżni odkrycie właściwe Ameryki od odkrycia dokonanego przez Eryka Rudego czy jego syna to musimy uznać, iż nie nastąpiło to w 1492 r. za sprawą Kolumba. Czy w ogóle za sprawą Kolumba? A może za sprawą Wenecjanina w służbie angielskiej – Giovanniego Cabotto, znanego bardziej jako John Cabot, który 24 czerwca 1497 roku dopłynął do Ameryki Północnej, przy czym znów nie bardzo wiadomo czy tylko do Nowej Fundlandii czy do znajdującego się na stałym lądzie Labradoru.

A może jeszcze ktoś inny? Kilka lat temu ogłoszono „rewelację”, iż Amerykę odkrył chiński żeglarz Zheng He w 1421 r. To jednak należałoby uznać wyłącznie za sinomanię, gdyż nawet jeśli to prawda że dopłynął on do wybrzeży Ameryki to nie dokonał on niczego czego by nie dokonał Erikson. Konsekwencji kolonizacyjnych czy geograficznych tego faktu bowiem nie było.

To kto? Szukajmy zatem następnych kandydatów. Może duńska wyprawa Didrika Pinninga, Hansa Pothorsta oraz naszego rodaka Jana z Kolna. Pomijając fakt, że Jan z Kolna to postać legendarna i nie wiadomo czy istniał a jeśli tak to nie ma dowodów że był Polakiem (dowolna interpretacja nazwiska Scolvus) to również wątpliwe (bo nieliczne i późniejsze) są relacje mówiące, że wyprawa ta dopłynęła gdziekolwiek dalej niż Grenlandia (choć to w końcu tez Ameryka Północna).

To może Portugalczycy? Może Joao Vaz Corte-Real, którego nazwiska nikt poza pasjonatami nie zna (w przeciwieństwie do Cabota, który jest znacznie bardziej znany). Miał on odkryć jakąś wyspę w 1474 r. i istnieją domniemania że była to Nowa Fundlandia. Znów ta Nowa Fundlandia. Ile, na Boga, można razy ją odkrywać! W dodatku „ponoć”. Leif przynajmniej odkrył NA PEWNO.

Dobra zostawmy na moment Amerykę Północną. Zjedźmy daleko, daleko na południe. Jest rok 1500, gdy w imieniu korony portugalskiej Pedro Alvares Cabral dopłynął do wybrzeży Brazylii. Tak było to z całą pewnością po 3 wyprawach Kolumba i po wyprawie Cabota. Tylko, że istnieją poszlaki wskazujące na to, że Portugalczycy wiedzieli już o istnieniu Brazylii w 1494 r. gdy świat został podzielony między Hiszpanię i Portugalię traktatem w Tordesillas. I czy Portugalczycy wiedzieli co odkryli? Jeśli tak to Amerykę odkrył „Portugalczyk-Anonim”. A jeśli nie, to nie. Na pierwsze osady europejskie w Brazylii trzeba było czekać jeszcze długo. Znacznie dłużej niż na pierwszą osadę na kontynencie (nie wyspie) amerykańskim, a w zasadzie na granicy dwóch kontynentów – północnoamerykańskiego i południowoamerykańskiego. Tą założył Vasco Nunez de Balboa. Była to Santa Maria la Antigua del Darien. Był rok 1510.

A może pytanie jest źle zadane? Może Amerykę odkrył nie ten kto tam pierwszy dopłynął, lecz ten kto zdał sobie sprawę, że to nie sa żadne Indie? Ale w takim razie nie był to na pewno Kolumb a rok 1492 nie był żadnym przełomem. Jak widać, historia NIE potoczyłaby się inaczej gdyby kogoś takiego jak Kolumb nigdy nie było. Inne statki też już płynęły.

No więc kiedy i kto odkrył, że Kolumb się myli i że odkryto nie żadne Indie, lecz nowy kontynent. A nawet dwa. Na pewno stało się to przed 1507 r. (rok po śmierci Kolumba) gdy Martin Weldseemuler opublikował pierwszą mapę gdzie pojawia się AMERYKA, nazwana tak ponoć na cześć Amerigo Vespucciego. Ale to wcale nie jest takie pewne czy, a jeśli tak to kiedy, to właśnie florentyńczyk Vespucci odkrył istnienie nowego kontynentu. Wiadomo, że Vespucci uczestniczył w portugalskich wyprawach do Ameryki Południowej w latach 1500 – 1502. Misja Vespucciego była konsekwencją odkrycia Brazylii przez Pedro Alvaresa Cabrala i dążenia króla Manuela I do ustalenia czy Brazylia to wyspa czy nowy kontynent. A więc to Cabral tak naprawdę odkrył Amerykę, a Vespucci to potwierdził, natomiast Weldseemuler to opublikował? Chyba tak. Tylko nazwisko, a raczej imię, Amerigo Vespucciego zna każdy. Choć jest z tą wiedza jak z Kolumbem, wie i nie wie jednocześnie. Wie ale nie wie co wie.

Warto mieć przy tym świadomość, że historie zmienił nie Kolumb, lecz Hernando Cortez i Francisco Pizarro, przy czym chodzi o suche stwierdzenie faktu a nie ocenę podbojów obu konkwistadorów. Zresztą w pazerności i nieludzkim traktowaniu tubylców Kolumb prześcignął ich obu, czego dowodem są listy dominikanina Bartolomeo de Las Casas. Podbój Meksyku przez Corteza był oczywiście konsekwencją hiszpańskiej ekspansji kolonialnej rozpoczętej przez Kolumba i przyszedł dość łatwo, na co złożyło się wiele powodów. Inaczej jednak było z podbojem państwa Inków przez Pizarro. Tu o zwrocie w historii świata zadecydował przypadek. Pizarro ruszył bowiem do Peru wbrew decyzji gubernatora Panamy Pedro de los Rios, zniecierpliwionego dwoma nieudanymi już wyprawami Pizarra. Pizarro musiał pojechać po zgodę aż na dwór królewski do Sewilli. Gdyby jego wyprawa zaginęła bez wieści długo by nie ruszyła do Peru żadna nowa ekspedycja. A katastrofa była blisko. Inka Atahualpa mógł z łatwością zniszczyć Hiszpanów, gdyby nie zgrzeszył nadmiernym ich zlekceważeniem i nie został ich jeńcem. Gdyby ekspedycja Pizarra została wycięta przez Inków, ci mieliby ładne pół wieku na przygotowanie się do kolejnej ekspedycji hiszpańskiej. A wtedy już by mogło być różnie. Pizarro przesądził o losie Ameryki Południowej.

No i na zakończenie dwie dygresje.

Dygresja I – pojęcie „odkrycie Ameryki” to oczywiście pojęcie europocentryczne. Ameryka została odkryta znacznie wcześniej. Przez Azjatów, którzy przeszli zmarzniętą Cieśninę Beringa i to prawdopodobnie w kilku falach migracyjnych, znacznie od siebie oddalonych historycznie.

Dygresja II to sfera mitów, legend i wierzeń. Jest wiele nieudokumentowanych (lub niedostatecznie udokumentowanych) historycznie relacji i hipotez o przedkolumbijskich kontaktach międzykontynentalnych. Dla mnie jednak jest prawie pewne, że musiały jakieś być, choć dywagacje jakie to już fantazja. Do takiego wniosku skłania mnie osoba inkaskiego boga Wirakoczy oraz majańsko-azteckiego boga Quetzalcoatla, obu przedstawianych jako brodaty, biały człowiek. Mimo, że te dwie kultury nie miały ze sobą styczności. Również pewna zbieżność dat miedzy pojawieniem się Wikingów w Ameryce Północnej i wędrówką ludów w Meksyku związaną z mitem o Quetzalcoatlu, jak również pojawienie się niedługo później cywilizacji inkaskiej skłaniają do… fantazji.

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura