Dzisiaj odbywają się wybory u naszego północnego sąsiada - w Szwecji. Wydarzenie to nie wzbudza specjalnego zainteresowania polskich mediów. No cóż, przeciętny Polak chyba nie wie zbyt dużo o kraju po drugiej stronie Wielkiej Kałuży, mimo licznych związków historycznych i licznej Polonii. Oczywiście klimat polityczny Szwecji jest znacznie bardziej chłodny niż u nas a zatem i awantur mniej ale te wybory zapowiadają się na historyczne. Wprawdzie wszystko wskazuje na to że wygra centroprawica, która jest obecnie u władzy ale po raz pierwszy od 100 lat socjaldemokraci prawdopodobnie nie zajmą pierwszego miejsca i nie przekroczą 30 %. Największe "trzesienie ziemi" jednak spowoduje wejście do Riksdagu Svenska Demokraterna - skrajnej, antyimigracyjnej prawicy. I znów będzie w Europie "szok". Svenska Demokraterna to rzeczywiście skrajna prawica ale to nie zmienia faktu, że jest ona odpowiedzią na realny problem zamiatany pod dywan - zagrożenie ze strony muzułmańskich imigrantów. Problem nie zniknie od krzyku o islamofobii i partie wymykające się z dyktatury politpoprawności będą zbierać coraz większe żniwo głosów, a wrzucanie ich wszystkich do jednego wora "skrajnej prawicy" jest tylko i wyłącznie durne. O ile SD czy BNP to rzeczywiście skrajna prawica to już PVV Geerta Wildersa w Holandii to partia wojującego liberalizmu a nie skrajna prawica. Próby izolacji takich partii jak PVV w imię zamiatania pod dywan problemu z muzułmańskimi imigrantami będzie tylko wzmacniac rzeczywistą skrajną prawicę. My w Polsce póki co nie mamy JESZCZE tego probemu. Ale jak zaimportujemy sobie jeszcze trochę Czeczenow w imię antyrosyjskiej "solidarności" to za 10-20 lat trzeba będzie u nas szukać Geerta Wildersa bo inaczej pojawi się Svenska Demokraterna.