witoldrepetowicz witoldrepetowicz
508
BLOG

Zakajew, Radziszewska i ekstremiści

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 5

 

Jest coś zadziwiającego w percepcji ekstremistów (sensu largo: tzn. osób o skrajnych poglądach nie tylko w ogóle ale też w jakiejś szczególnej kwestii). Na przykład ktoś kto ma swojego politycznego idola (w etymologicznym tego słowa znaczeniu) będzie każdego kto wypowie choćby jedno krytyczne słowo o jego guru, uważał za zapalczywego wroga tej osoby, który skłonny jest wylewać na niąhektolitry pomyj. Jakąkolwiek zaś pochwałę, ekstremum drugiej strony uzna za zdradę, za wejście w zastępy sekty wyznawców etc.

Ekstremizm ostatnio zdaje się ujawniać w sprawach zgoła marginalnych, całkowicie nieważnych. Pal sześć „krzyż” (nie – krzyż, tylko „krzyż”). Weźmy takiego Zakajewa.

Przyjeżdża sobie do Polski człowiek, który nie ma żadnego realnego, politycznego znaczenia. No bo kim jest Zakajew. Porównania jego osoby z polskim rządem na uchodźstwie są żenujące bo nie ma żadnej ciągłości władzy między Zakajewem a Dudajewem i Maschadowem (z resztą czeczeńskich przywódców też zresztą nie ale reszta – Sadułajew i Umarow - to akurat islamistyczni fanatycy i terroryści). Zakajew został „premierem” gdy słusznie doszedł do wniosku, że Umarow, który jest bandytą, będzie przez Zachód uznawany za bandytę i nie zmieni tego fakt, że Kadyrow tez jest bandytą. Wtedy zebrało się paru nic nie znaczących facetów na emigracji i ogłosiło się rządem. Jaki to ma związek z wyborami w Czeczenii, w których wybrano Dudajewa a potem Maschadowa? Żaden. Zakajew nie reprezentuje też żadnej czeczeńskiej „Solidarności” i jakoś nikt się go nie pyta jaki to ustrój jakie to prawa miałyby w Czeczenii pod jego przywództwem obowiązywać. Bo tak się składa, ze jak był wicepremierem Czeczenii to panowała tam islamska republika z szariatem – a islamizm i szariat z demokracja i prawami człowieka ma tyle wspólnego co komory gazowe z miłością bliźniego. Kolejną rzeczą oczywistą jest to, że ten nic nie znaczący polityk z nic nie znaczącego dla Polski kraju, znanego nie tylko z walki z Rosjanami ale i z najlepszej mafii w Moskwie, z prymitywnego prawa szariatu, z groźnej ideologii islamizmu, z nocnych, zbrojnych zajazdów na warszawskich ulicach, z awantur w polskich ośrodkach dla imigrantów (w tym z awantur z mieszkającymi w sąsiedztwie Polakami), że ten człowiek nie jest najwyraźniej terrorystą skoro sąd brytyjski tak orzekł. I równie oczywiste było to, że musi zostać zatrzymany, przesłuchany i że następnie zostanie zwolniony i wyjedzie sobie z Polski, która pozostanie ze starymi problemami z czeczeńskimi imigrantami. Ale oczywiście mimo tych oczywistości zaraz podniosło się larum. Tratatatata… odtrąbiono alarm. Serwilizm, Zakajew zakuty w kajdany, uwolnić Zakajewa, polska racja stanu zagrożona, grupy na facebooku. Wszyscy święci módlcie się za nami … A kto nie trąbił na alarm został ogłoszony prorosyjskim serwilistą, zwolennikiem Kadyrowa i Putina.

Dziś mamy do czynienia z jeszcze bardziej kuriozalnym zderzeniem ekstremistów. Była sobie rozmowa pani minister Radziszewskiej z panem Krzysztofem Śmiszkiem, w trakcie której pani Radziszewska stwierdziła że Śmiszek jest gejem i że tajemnicą poliszynela jest kto jest jego partnerem. I mamy z jednej strony kluby fanów Radziszewskiej dopingujące jej że dowaliła „pedałowi”, z drugiej strony mamy klubu oburzonych na „homofobkę” Radziszewską, żądających jej dymisji. Tratatatata… znów trąbka bojowa gra. Warto przy okazji stwierdzić dość jasno co jest w tej kwestii ważne a co jest kuriozalne. Otóż ważne jest to, iż z zasady to czy ktoś jest gejem czy nie, podobnie zresztą jak to czy ma kochankę czy nie, jest objęte prawem do prywatności, które jako dobro osobiste podlega prawnej ochronie. Innymi słowy – jeżeli gazeta X napisała o osobie publicznej Y że jest gejem, o czym w „warszawce” wiedzieli wszyscy, to sąd i tak uznał za zasadne pozew powoda i gazeta proces przegrała (sytuacja faktyczna a nie hipotetyczna). Pytanie czy kwestia orientacji seksualnej Śmiszka jest kwestią powszechnie znaną czy nie to akurat rzecz rozstrzygająca w ewentualnym procesie ale mnie zupełnie nie interesująca i zostawiam ją ekstremistom obu stron żeby mieli się czym podniecać i nawzajem wyżywać od pedałów i homofobów (zapewne bowiem w percepcji niektórych każdy kto nie odczuwa nienawiści do gejów jest paskudnym pedałem a każdy kto nie popiera wszystkich postulatów organizacji gejowskich jest wstrętnym homofobem). Inną kwestią jest jeszcze przytaczanie publicznie czegoś co się usłyszało prywatnie – to faux pas. Minister Radziszewska przeprosiła i to w zasadzie powinno zamknąć sprawę. Ani jedno ani drugie nie ma też nic wspólnego z homofobią tylko z prawem do prywatności ale i tak jedni będą lamentować o homofobicznej minister a drudzy cieszyć się, że „dowaliła pedałowi”. I mamy kolejny „temat dnia”. Pożal się Boże.

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka