witoldrepetowicz witoldrepetowicz
1338
BLOG

Kadafi przetrwa

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 18

Kadafi przetrwa, a rebelia zostanie stłumiona. Taki rezultat będzie wynikiem bezczynności Zachodu i niejasnością co do tego kto kieruje rebelią w Benghazi. Wciąż bowiem nie wiadomo kto tworzy rebelianckie władze, te bowiem cały czas występują przez rzecznika. Nie chcą również obecności obcych wojsk na terytorium Libii, wzywając jednocześnie do „bombardowania pozycji przeciwnika”. To raczej wykluczone, rebelianci najwyżej mogliby liczyć na „no fly zone” ale wszystko wskazuje na to że nawet do tego nie dojdzie. Ta opcja jest cały czas „rozważana” i właściwie wszyscy uzależniają ją od rezolucji RB, choć to nie jedyna możliwość legalizacji takiej akcji. Uznanie rządu rebelianckiego w Benghazi pozwoliłoby na interwencję na jego wezwanie, ale raz że ten rząd się nie ujawnia a dwa, wszystko wskazuje na to, że to nie jest dla nikogo opcja, bo nikt nie chce interweniować w Libii, a statki amerykańskie płynące na Morze Śródziemne oraz „dyskusje” to ruchy pozorowane, by można było powiedzieć że „chcieliśmy ale nie mogliśmy” obronić rebeliantów przed masakrą bo nie było rezolucji Rady Bezpieczeństwa. Warto się zastanowić jakie są przyczyny tego, że Zachód (USA i NATO) odpuściły sobie Libię:

  1. Indolencja administracji Obamy – tego nie ma co specjalnie rozwijać, gdyż jaki koń jest każdy widzi. Administracja Obamy jest kompletnie nieudolna i niezdolna do podejmowania zdecydowanych decyzji, przypomina administrację Cartera, która dopuściła do katastrofy w Iranie i odeszła w niesławie.
  2. Obawa przed podejmowaniem decyzji na krawędzi prawa międzynarodowego – no cóż doświadczenia Busha i Blaira powodują, że teraz przywódcy potracili jaja i boją się ruszyć palcem bez rezolucji RB, a tej oczywiście nigdy nie będzie bo w RB są Chiny, które żyją z tego że są krwawi tyrani na świeci z którymi Zachód nie chce robić biznesów więc Chińczycy wypełniają próżnię. A ze liderem największej światowej potęgi jest eunuch to tylko pogarsza sytuację. Jeden Cameron potrafił się zmierzyć z zaistniałą sytuacją ale to za mało. A Francuzi i Włosi mają swoje interesy w tym by Kadafi nie upadł.
  3. Obawa przed Al Qaidą – służby wywiadowcze powinny wiedzieć kto stoi za rebelią i na ile prawdziwe są twierdzenia Kadafiego że to Al Kaida. Ale jacy przywódcy takie służby więc obawiam się że nie wiedzą. A władze rebelianckie jakoś nie są skore by się ujawnić. Wsparcie kogoś kto nie wiadomo kim jest i to tylko bombardowaniami z powietrza lub no-fly-zone to w istocie ryzykowny krok, zwłaszcza jeżeliby się potem okazało że to w istocie islamiści i że mogłoby to doprowadzić do zjednoczenia się sił od Tunezji po Egipt i może nawet Sudan oraz kolejne kraje Bliskiego Wschodu pod rządami islamistów. To niewątpliwie doprowadziłoby do wojny na Bliskim Wschodzie.
  4. Obawa przed dezintegracją Libii – brak interwencji militarnej NATO na pełną skalę (a więc lądowej) raczej nie doprowadziłoby do pełnego zniszczenia sił Kadafiego. Może utraciłby Trypolis ale utrzymałby się w Fezanie, a to oznaczałoby dezintegracje Libii, przedłużającą się wojnę domową i kryzys paliwowy.
  5. Obawa przed przeniesieniem się wojny na terytorium Sahelu – co więcej, częściowe tylko pokonanie Kadafiego i pozostanie Fezanu pod jego kontrolą mogłoby przenieść działania zbrojne na terytorium Nigru i Mali. W armii Kadafiego służą bowiem Tuaregowie wdzięczni Kadafiemu za to, że gdy czarne rządy Mali i Nigru dogadawszy się z Algierią próbowały zdusić rebelię Tuaregów morząc ich głodem na pustyni, Kadafi przerwał blokadę. Warto pamiętać iż ostatnia rebelia Tuaregów skończyła się raptem 2 lata temu a rząd Mali już wyraził obawy przed powrotem na południe Tuaregów z armii Kadafiego. Dobrze uzbrojonych i wyszkolonych i bez innych perspektyw jak tylko wojna. Taki rozwój wydarzeń mógłby doprowadzić do powstania nowego pustynnego państwa na obszarze libijskiego Fezanu, nigryjskiego Airu oraz płn. Mali, mającego dostęp nie tylko do ropy ale i uranu. W Airze (konkretnie w Arlicie są bowiem należące do Francji kopalnie uranu). Być może własnie ten fakt determinuje zdecydowanie antyinterwencjonistyczne stanowisko Francji (w Nigrze z całą pewnością by interweniowała w obronie swoich kopalni).
  6. Obawy przed masową imigracją – przedłużająca się wojna domowa w Libii i dezintegracja tego państwa z utrzymującą się dwuwładzą w Trypolisie (lub Fezanie) i w Benghazi oznacza koszmar „biblijnego exodusu” uchodźców do Europy, przed czym ostrzegały już Włochy. I z tego powodu Włochy z cała pewnością wolałyby by Kadafi przetrwał a rebelia została stłumiona (możliwie jak najmniej krwawo). Zresztą przedłużająca się wojna domowa w Libii oznacza też problem dla Egiptu i wszystkich tych krajów z których pochodzili robotnicy zatrudnieni w Libii, a obecnie zwiewający do siebie by pozostać bez pracy. Wiadomo kto na tym skorzysta. Fundamentaliści.

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka